Słyszeliście o dwutlenku tytanu? Dla tych, którzy nie słyszeli napiszę kilka słów wyjaśnienia. Zapewne gdyby produkty, które kupujemy, składały się z mniejszej ilości składników, zwrócilibyśmy na niego uwagę. Niestety nawet kupne ciasta potrafią mieć grubo powyżej 20 różnych składników, w tym sporo tych oznaczonych jako „E”. Te same ciasta, kiedy pieczemy sami w domu posiadają 5-6 składników. Reszta listy w tych kupnych to głównie barwniki, ulepszacze smaku i konserwanty.
Jednym z takich barwników jest właśnie dwutlenek tytanu występujący także pod nazwą E171. Co ciekawe, zauważyłem ostatnio, że producenci wiedzą, że klienci są zrażeni do składników „E”, więc często piszą na składzie właśnie „dwutlenek tytanu”. E171 to bardzo biały barwnik, dlatego producenci pakują go do białej żywności (gum do żucia, cukierków, pianek, deserów, ciast, itd.), ale także do kosmetyków (m.in. kremów, past do zębów), do barwienia leków, farb, itd. Sprawdźcie skład białych produktów, które macie w domu, a na pewno w wielu go znajdziecie.
Dlaczego o tym piszę? Bo jest to składnik zakazany już np. we Francji. Tematem zajęła się też UE, która zleciła badania, z których wynika, ze E171 nie może być uważany za bezpieczny dla zdrowia dodatek do żywności ze względu na genotoksyczność (mogącą powodować powstawanie nowotworów) i fakt, że nie da się ustalić bezpiecznej ilości tego dwutlenku dla zdrowia.
Procedury w UE zwykle trwają. Polski parlament, z tego co wiem, nie zajął się tematem. Biorąc pod uwagę to, że trafia do nas mnóstwo produktów, których nie chce Zachodnia Europa (np. zawierające syrop glukozowo-fruktozowy podczas gdy produkty sprzedawane na tamtym rynku mają cukier czy olej palmowy, gdy produkty na inne rynki mają rzepakowy), a poza tym nawet nasi rolnicy lubią chemię, to pewnie polski parlament nie zajmie się E171. Polecam więc we własnym zakresie sprawdzać skład nabywanych produktów 🙂 Tym bardziej, że nie jest to gadanie „specjalystów” pod sklepem, tylko potwierdzone przez naukowców ostrzeżenia.