Gadanie
Lubię słuchać radia w pracy. Przy muzyce lepiej mi się myśli i przyjemniej czas upływa. Dziś słucham płyt CD, bo radia jakoś nie mogę zdzierżyć. To wałkowanie w kółko tematu rozbitego samolotu, narzucanie się znajomym zmarłych; rozważanie jaka to tragedia. Jak dla mnie każda śmierć jest tragedią i to samo co mówią dziennikarzom Niemcy, mogliby usłyszeć rozmawiając z rodziną kogoś kto w ciągu tych dwudziestu paru godzin zginął np u nas na drodze – jak by nie było – również w wypadku komunikacyjnym. Tymczasem media nakręcają się katastrofą samolotu, bo jest mówiąc brzydko… bardziej medialna. Zginęło razem dużo osób i choć codziennie umiera więcej np w szpitalach, albo tygodniowo w wypadkach samochodowych, to jednak jest to jakieś wydarzenie. Smutne to i tym bardziej wypada żałować rodzin zmarłych, że muszą jeszcze dodatkowo znosić całą tę szopkę. Jeśli o mnie chodzi, to jakoś nie podnieca mnie słuchanie relacji z wysyłanych wszędzie dziennikarzy, którzy zadają głupie pytania mniej lub bardziej znajomym ofiar. Dziwne jest to dążenie do sensacji. Pamiętam wczorajszą rozmowę z jednym panem na lotnisku, który powiedział, że prawdopodobnie leciała tym samolotem żona dalekiego znajomego i być może inny znajomy, z którym od kilku lat nie utrzymywał kontaktów więc przyjechał, ale „nikt nic nie mówi”. Kurde, skąd się biorą tacy znajomi? Informują się na FB czy każdy obdzwania każdego w nadziei, że może jakiś daleki znajomy się znajdzie i będzie można się pochwalić. Osobiście wolałbym, żeby moi znajomi żyli zdrowi i szczęśliwi jak najdłużej; do głowy by mi nie przyszło obnosić się daleką znajomością z kimś tam kto zginął i wyszukiwanie takich osób, a gdybym już – nie daj Bóg – miał kogoś stracić w katastrofie to jednak wolałbym, żeby mi nikt ze swoim sztucznym żalem nie właził w buciorach w żałobę. Ale od czego są media…. od gadania…