Witam na moim blogu.
Witam po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni.
Blog turystyczny, co warto zwiedzić
Odnoszę wrażenie, że w naszym rejonie bardzo rozpanoszyły się lisy. Wracając ostatnio od znajomych z innej miejscowości, kilka z nich mijałem po drodze koło rowu. Za to kiedyś bywały zające, których teraz w ogóle nie widzę. Istnieją teorie, że to lisy wytłukły zające… Oczywiście przy udziale człowieka, który wszędzie robi ogromne pola, przez co szaraki nie mają się gdzie schronić. Za to w okolicę powróciły jeże. Jeden nawet dał się pogłaskać 🙂 Całe szczęście, że wróciły, bo mamy nadmiar ślimaków.
Ostatnio dużo mówi się o ścieżkach rowerowych w miastach. Buduje się ich coraz więcej, miasta udostępniają rowery. A mi się marzą ścieżki poza miastami, tym bardziej, że organizacyjnie (mam tu na myśli niezabudowany teren) jest to łatwiejsze. Mieszkam na dość płaskim terenie, w pobliżu mam kilka miasteczek, do których chętnie wybrałbym się na rowerze. Ale powiem szczerze: boję się. Trzeba do nich dojechać bardzo ruchliwą, tranzytową drogą, pełną ciężarówek i praktycznie bez pobocza. Przydałaby się droga rowerowa, ale tej niestety nie ma. Zresztą to żaden wyjątek. Często zdarza mi się jadąc za miastem mijać rowerzystów, którzy jak na moje oko ryzykują własne życie, bo wystarczyłaby większa dziura w asfalcie, o co na poboczach nietrudno, chwila zagapienia i nieszczęście gotowe.
Brawo, Panie Pawle. Przywrócił mi Pan wiarę w to, że z tego narodu da się coś wykrzesać. Widać, że czas na kolejną zmianę. W latach 90-tych i na początku XXI w. mieliśmy przepychankę partii prawicowych i SLD. Później, w miarę wymierania elektoratu, pojawiły się dwie partie „prawicowe” – w cudzysłowie, bo z ogólnie przyjętą na świecie definicją to one tak średnio mają wspólnego. Partie kotłują się od dłuższego czasu w tym samym gronie osobowym, coraz bardziej mając w głębokim poważaniu prawdziwe problemy obywateli, bo ciągle liczą na to, że wyborcy zagłosują na jednych albo drugich, i tak czy inaczej to same grono pozostanie przy władzy. Ale już czas na zmiany, na kogoś spoza systemu – systemu opracowanego na początku lat 90-tych, który co prawda wepchnął Polskę do krajów UE, ale do tamtejszych standardów prawnych i obyczajowych, droga jeszcze daleka. Czas po prostu o zadbanie o swoje interesy, tak jak przede wszystkim o swoje dbają obywatele innych państw i ich rządy.
Czekam na listę kandydatów do sejmu stworzonego przez Pana ruchu – ludzi, którzy naprawdę chcą coś zmienić. Niech ich Pan dobiera rozsądnie, żeby po Pana karku nie weszli do parlamentu kolejni karierowicze.
Niestety ziściły się prognozy pogody i Święta były zimne, a nawet śnieżne. Na szczęście załamanie pogodowe nie trwało długo, bo już od wtorku pogoda zaczęła się poprawiać, a w zeszły weekend było u nas +25C. Gdyby było to lato, cieszyłbym się bardziej. Teraz to dla mnie za duży przeskok: w ciągu raptem 5 dni z 0C do +25C. Źle się czuję zawsze przy takich zmianach. Teraz z kolei wieje i przewidują, że przywieje brzydką pogodę. Taki kwiecień plecień… Mam nadzieję, że nie tak złą jak w święta, bo w ten weekend zamierzam zmienić opony na letnie. Dotychczas się na to nie zdecydowałem, bo w marcu i na początku kwietnia różnie to bywa, jak widać było ostatnio. Teraz już najwyższa pora. Trzeba by też auto umyć gruntownie, nawoskować, odkurzyć, zmienić wycieraczki, bo trą po zimie i niestety wymienić akumulator, bo zaczyna się zastanawiać czy odpalić, czy nie tym razem… I tu muszę posprawdzać, bo każdy sprzedawca zachwala swoje i nie wiem w końcu czy lepsze są akumulatory Varta, Bosch czy Moll. Później jeszcze tylko przegląd w maju (oby się nie okazało, że coś jest już do wymiany, bo martwią mnie tarcze) i koniec wydatków; poza paliwem oczywiście. Niestety po ostatnim myciu znalazłem kilka kolejnych rys zdobytych zapewne na parkingach przed marketami w wyniku działań niechlujów, którzy otwierają swoje drzwi jak wrota do stodoły nie licząc się z innymi i tych, którzy rysują samochody torbami czy torebkami przeciskając się między nimi. Niestety żyjemy w kraju leniwców lubiących sobie skracać drogę, nie ważne że ze szkodą dla innych. Zauważyliście ile pięknych trawników jest wydeptanych ścieżkami skracających sobie drogę? Trzeba by kolczaste żywopłoty posadzić wszędzie, żeby nauczyć ludzi, że dla nich są chodniki. Szkoda pisać.
Cieszę się wiosną.
Wiosna w tym roku zrobiła falstart i mamy ją właściwie już od stycznia. Pierwsze kwiaty już dawno zakwitły, zaczynają kwitnąć drzewa. Dziś np widziałem lekko przybielone kwiatami drzewko mirabelek. Borówka amerykańska puściła mi pąki. A tu zapowiadają powrót zimy i śnieg na święta. I to bynajmniej nie Bożego Narodzenia. Latem znów będzie drogo, bo powiedzą, że kwiaty przemarzły i urodzaj mniejszy… Ta pogoda.
Lubię słuchać radia w pracy. Przy muzyce lepiej mi się myśli i przyjemniej czas upływa. Dziś słucham płyt CD, bo radia jakoś nie mogę zdzierżyć. To wałkowanie w kółko tematu rozbitego samolotu, narzucanie się znajomym zmarłych; rozważanie jaka to tragedia. Jak dla mnie każda śmierć jest tragedią i to samo co mówią dziennikarzom Niemcy, mogliby usłyszeć rozmawiając z rodziną kogoś kto w ciągu tych dwudziestu paru godzin zginął np u nas na drodze – jak by nie było – również w wypadku komunikacyjnym. Tymczasem media nakręcają się katastrofą samolotu, bo jest mówiąc brzydko… bardziej medialna. Zginęło razem dużo osób i choć codziennie umiera więcej np w szpitalach, albo tygodniowo w wypadkach samochodowych, to jednak jest to jakieś wydarzenie. Smutne to i tym bardziej wypada żałować rodzin zmarłych, że muszą jeszcze dodatkowo znosić całą tę szopkę. Jeśli o mnie chodzi, to jakoś nie podnieca mnie słuchanie relacji z wysyłanych wszędzie dziennikarzy, którzy zadają głupie pytania mniej lub bardziej znajomym ofiar. Dziwne jest to dążenie do sensacji. Pamiętam wczorajszą rozmowę z jednym panem na lotnisku, który powiedział, że prawdopodobnie leciała tym samolotem żona dalekiego znajomego i być może inny znajomy, z którym od kilku lat nie utrzymywał kontaktów więc przyjechał, ale „nikt nic nie mówi”. Kurde, skąd się biorą tacy znajomi? Informują się na FB czy każdy obdzwania każdego w nadziei, że może jakiś daleki znajomy się znajdzie i będzie można się pochwalić. Osobiście wolałbym, żeby moi znajomi żyli zdrowi i szczęśliwi jak najdłużej; do głowy by mi nie przyszło obnosić się daleką znajomością z kimś tam kto zginął i wyszukiwanie takich osób, a gdybym już – nie daj Bóg – miał kogoś stracić w katastrofie to jednak wolałbym, żeby mi nikt ze swoim sztucznym żalem nie właził w buciorach w żałobę. Ale od czego są media…. od gadania…
Witam na moim …
Witam na moim blogu.
Witam po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni.