Początek 2016

Początek 2016 roku upływa mi całkiem przyjemnie. W pracy wszystko układa się dobrze, a przy tym spokojnie czas upływa, bez żadnych „zadym” i nikomu nie potrzebnych emocji. W domu też wszystko dobrze. Przy okazji karnawału w zasadzie co tydzień gdzieś wybywamy, albo też do nas przybywają 🙂 Miło tak spotkać się, posiedzieć, pogadać i – na szczęście – nie potańczyć.

Pogoda też całkiem znośna. Przyprószyło trochę śniegu, jak przystało na styczeń, choć co to jest w porównaniu do tego co pokazują np. w Niemczech. Jakoś tak się koło nas zawsze układają chmury, że zimą rzadko kiedy jest więcej śniegu. Raczej jest tak jak teraz, że nawet trawy nie przykryło, co ma swoje plusy przy jeżdżeniu samochodem i odśnieżaniu go. Za to zwykle nie możemy narzekać na zbyt mało deszczu. Nawet w tym ostatnim tygodniowym „okienku” między mrozami sporo padało.

A tymczasem druga połowa stycznia gwarantuje, że wkrótce odwiedzi nas ksiądz po kolędzie, co się jakoś tak dziwnie u nas objawia jednodniowym zamieszaniem spowodowanym… no właściwie nie wiadomo czym, bo to przecież tylko ok. 10-minutowa wizyta plebana, która zawsze jakiś taki popłoch wprowadza w życie 😉

Ostatnimi czasy moja droga Kobieta jest nieustannie atakowana mailami i sms-ami o promocjach, a ja jestem atakowany prośbami pójścia z nią na zakupy… I tak przechodziliśmy ostatni weekend, więc odwołuję to moje wcześniejsze, że zawsze jest ok i prostuję, że prawie zawsze (wyjątek stanowią te nieszczęsne zakupy, w czasie których okazuje się, że jest mnóstwo rzeczy, bez których nie możemy się obejść i w ogóle nie wiem jak my do tej pory funkcjonowaliśmy). Całe szczęście, że chociaż faceci nie potrzebują tylu rzeczy. Ostatnio na imprezie śmialiśmy się z dawnej mody nocnej. Nie wyobrażam sobie jak zdrowy, rozsądny, normalny facet mógł spać kiedyś w koszuli nocnej i do tego w szlafmycy albo jakiejś siatce na włosy. Toż to mogło spowodować koszmary nocne, permanentne problemy ze snem, że o spełnianiu obowiązków małżeńskich nie wspomnę. Doprawdy podziwiam kobiety, które śpią w długich koszulach. Na szczęście nasza bielizna nocna ewoluowała i nie potrzebujemy już takiej krępującej ruchy garderoby 🙂 Szczególnie cieszę się z rezygnacji z tych nakryć czerepu 😉

Wkrótce ferie i trzeba by się zastanowić czy nie wziąć sobie w tym czasie kilku dni urlopu, żeby wyskoczyć gdzieś na narty…